Broń palna, narkotyki, trucizny, zabójcy na zlecenie – choć rzadko zdajemy sobie z tego sprawę, przestępcze branże też znalazły swoje miejsce w Internecie. Tam, gdzie się komunikują, nie mają dostępu przypadkowi użytkownicy, ten świat to mroczny darknet
W każdym dużym mieście istnieją miejsca, w których lepiej nie bywać po zmroku i lokalsi zwykle świetnie o tym wiedzą. Jeśli sieć przyrównać do tętniącego życiem miasta, to darknet byłby miejscem spotkań podejrzanych typów, tworząc na mapie miasta podziemie, zwane dark webem.
Niebezpieczna sieć
Z Internetu korzystamy dziś tak często, że zwykle nawet nie zastanawiamy się nad jego mroczną stroną. Może jedynie wówczas, gdy media obiegnie informacja o jakimś wstrząsającym patostreamingu, oszustwie internetowym czy przestępstwie w sieci. Albo wtedy, gdy z perspektywy rodzica patrzymy na przyklejone do ekranu smartfona dziecko. Zwykle jednak Internet jest po prostu narzędziem pracy, ułatwia komunikację czy pozwala na szybki zakup biletów na pociąg do Krakowa.
Tymczasem, obok swojej niewątpliwej użyteczności, Internet miewa naprawdę niebezpieczne oblicze. Tak jak usprawnia komunikację wszystkim innym użytkownikom, tak pomaga w niej zadomowionym w sieci przestępcom. Tyle tylko, że o ile Internet jest ogólnodostępny, to w te ciemne zakamarki sieci, nie każdy może się dostać. Darknet tworzy bowiem sieci o ograniczonym dostępie, a urządzenia w ramach danej sieci, na przykład routery, komputery, serwery, pozostają dla wyszukiwarek niewidoczne.
Moc niewidzialności
Nie tylko wyszukiwarki nie są w stanie dostrzec urządzeń w darknetowej sieci, nie widzą ich też przeglądarki. Dzieje się tak za sprawą używanych przez darknet nietypowych protokołów do przesyłania danych, w związku z czym zwyczajne wyszukiwarki oraz przeglądarki po prostu ich nie widzą. Nie daje się także w prosty sposób sforsować haseł, nie ma możliwości wejścia do darknetu za sprawą bezpośredniego linku. Widoczność zapewnia dopiero podłączenie do sieci TOR.
To wszystko sprawia, że użytkownicy darknetu są w stanie zachować anonimowość, a przy tym czują się bezpiecznie. Dlatego darknet przyciąga osoby o podejrzanej proweniencji, jak szantażyści, handlarze broni, przestępcy narkotykowi, hakerzy, sprzedawcy wykradzionych danych. Jeszcze raz sprawdzi się tu metafora dużego miasta. Większość mieszkańców wie, że taka ciemna strona istnieje, ale większość z nich nie ma pojęcia, jak się do niej dostać.
Darknet w słusznej sprawie?
Anonimowość, jaką z racji swojej mocno ograniczonej dostępności zapewnia darknet, naturalną koleją rzeczy gromadzi osoby, które parają się nie do końca czystymi interesami. To jednak nie wszyscy bywalcy tajnej strony sieci – zdarza się, że korzystają z niego działacze na rzecz wolności słowa. Bywa również narzędziem komunikacyjnym dla informatorów, wspomagających dziennikarzy śledczych, pomagając im uniknąć prześladowań i zapewniając anonimową komunikację.
Badania ekspertów Intelliagg i Darksum pokazały nawet, że tych drugich jest w darknecie nieco więcej, bo 52%. Pozostałe 48% ciemnej sieci jest natomiast sprzeczna z prawem Stanów Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii, ponieważ zawiera materiały służące do handlu bronią, truciznami lub szerzenia pornografii.
Oprogramowanie przeznaczone dla darknetu skonstruowane jest w ten sposób, że ukrywa zarówno lokalizację, jak i działania internautów. Z kolei strony, zawieszone w mrocznej sieci, znajdują się na pojedynczych serwisach, co, dzięki nietypowym protokołom, uniemożliwia ich namierzenie.
Po ciemnej stronie
Nie jest też oczywiście tak, że darknet jest zaszyfrowany kodami godnymi zespołu Enigmy. Nie, na ciemną stronę mocy można przejść, ale trzeba mieć świadomość ryzyka. Po pierwsze, ciemny Internet jest pod stałą obserwacją służb, w tym osławionego FBI czy Interpolu. Po drugie niedostępność darknetu i jego nie do końca legalne oblicze oznacza, że jest w nim zdecydowanie mniej ochrony, a więc wirusy i wszelkiego typu złośliwe oprogramowania nie zawahają się wykorzystać nawet chwili nieuwagi. Przeglądanie darknetu nie jest łamaniem prawa, jednak dokonywanie tam jakichkolwiek nielegalnych transakcji już tak. Poza tym trzeba zawsze pamiętać, że to podziemie, w którym roi się od przestępców, więc niech obowiązuje zasada ograniczonego zaufania.